„Być tam”, reż.
Régis Sauder, Francja, 2012, 94'
Kamera sunie powoli korytarzem mijając odrapane ściany, grube drzwi,
masywne kraty. Im dalej się przesuwa, tym wyraźniej słychać głosy.
Stopniowo przestrzeń zapełnia się prośbami płynącymi z poszczególnych
pokoi. O wizytę, konsultacje, spotkanie, tabletki..o leki wyzwalające od
bólu, smutku, rozpaczy, lęku, chorych myśli...o rozmowy wyzwalające od
więzienia, w którym bohaterowie filmu się znajdują. Metaforycznie i
dosłownie, ponieważ „Być tam” to dokument opowiadający o codzienności na
oddziale psychiatrycznym prowadzonym w jednym z francuskich zakładów
karnych.
Swoboda. Spokój. Wolność. Na ile można ich doświadczyć będąc osadzonym w psychiatryku? Przypominają mi się wszystkie filmy, które do tej pory oglądałam o szpitalach tego typu i zastanawiam się czym będzie ta podróż: obserwacją z dystansu, analizą formy dokumentalnej a może empatycznym współuczestnictwem? Czymkolwiek będzie dla mnie, na szczęście nie uczestniczę w niej samotnie. Na ekranie pojawiają się psychiatrzy, psychoterapeutki i arteterapeutki. Wraz z nimi mijam kolejnych strażników i wchodzę do środka. Tszzz. Skrzypienie drzwi. Otwieranie. Oczu i uszu na historie opowiadane przez więźniów/ pacjentów. Ich twarze pozostają poza kadrem, schowane w cieniu, anonimowe i nieznane. Żałuję, że nie mam szansy popatrzeć im prosto w oczy, ale rozumiem dlaczego nie jest to możliwe. Jedyne co dostępne mojemu spojrzeniu to postacie terapeutek – dla odmiany portretowane w pełnym świetle. Kamera obserwuje każdy ich ruch, każdy detal ich twarzy, z niemalże lekarską precyzją rejestrując układ zmarszczek, delikatne uniesienia brwi czy drżenie kącików ust. Moją uwagę najbardziej przykuwa sposób w jaki wpatrzone są w swoich pacjentów oraz cierpliwość z jaką wysłuchują ich, często chaotycznych, wypowiedzi. Próbuję uchwycić sens tych opowieści, zrozumieć...zrozumieć szaleństwo?!
Film coraz silniej
wciąga mnie w swoją treść, terapeutki zadają kolejne pytania, pacjenci
upubliczniają coraz bardziej dramatyczne historie a ja zastanawiam się
do jakich refleksji pobudzi kieleckich widzów ten poetycki, czarno-biały
obraz błądzenia na pograniczach zdrowia i choroby, jakimi
spostrzeżeniami się podzielą, co zauważą spośród tego co ja pominęłam?
Mam ochotę dzielić się wątpliwościami, dyskutować nad tym co widziałam,
skonfrontować film z rzeczywistością. Gonitwa myśli trwa aż do napisów
końcowych. Wtedy strażnicy wyprowadzają mnie za drzwi więzienia. Ale
mentalnie nadal tam pozostaję. Zapisuję pytania, które zadam naszemu
gościowi specjalnemu podczas 10. Objazdowego WATCH DOCS Kielce – Izabeli
Dębickiej, terapeutce. Czekam na to spotkanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz